W sobotę przyjechaliśmy do Karpacza – na szczęście rodzice zrezygnowali z wyjazdu do Krakowa, więc jechaliśmy na dwa auta, szybko i sprawnie. Droga jest już coraz lepsza, dużo autostrad, dotarliśmy w niecałe 6 godzin, z dwoma postojami po drodze. 

Nie spodziewałam się tak pięknej okolicy. Zielono, pusto, mało tablic reklamowych, miejscowości w miarę spójne, dużo starych willi, zamków, pałaców, domów. Mnóstwo lasów i pól. 

Na razie wkleję tylko kilka zdjęć z telefonu, inne później. 

Świątynia WANG, pochodzenia norweskiego, z XII wieku (chyba, później to sprawdzę). 

Huta Julia Piechowice w tej części, którą pokazują turystom jest manufakturą. Bardzo ciekawą, ludzie, którzy tam pracują, szczególnie Ci, co są przy piecach, muszą kochać to co robią. Bez tego nie wiem jak można wytrzymać. To tak jak z górnikami. 

Park Miniatur w Kowarach – ciekawa sprawa, ten region, pełen starych poniemieckich zamków i pałaców jest naprawdę interesujący. Wiele z nich popadło w ruinę, ale jest równie dużo odbudowanych, tak jak Zamek Książ, Zamek Czocha (który można nocą zwiedzać i natknąć się na ducha w sali tortur…)
www.park-miniatur.com 
Poza tym chłopcy byli na wystawie klocków Lego w Karpaczu oraz wystawie Ducha Gór. 
Nie nudzą się…bardzo dużo rozmawiają po angielsku z naszym wymieńcem Robertem. Chodzą na basen, na bilard, kręgle, grają na komputerze i w gry planszowe. 
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że będzie tutaj tyle atrakcji. Śniegu nie ma prawie wcale, stoki są sztucznie dośnieżane, jazda po nich nie należy do przyjemności, więc zwiedzamy okolice. 
Generalnie wszędzie trafiamy na bardzo dobre jedzenie – czy to w małej knajpce, czy w dużym hotelu. Ludzie też są bardzo mili, co mnie pozytywnie zaskakuje. 
Trzy dni pod rząd byłam na masażach – plecy mam tak obolałe, że dziś już nie pójdę. Masażysta ok, ale dopiero kobieta – fizjoterapeutka/masażystka porozmawiała ze mną, gdzie mnie boli i co może być przyczyną. Kifoza. Mało przyjemne schorzenie kręgosłupa, objawiające się garbieniem się. Powodem nadmiar pracy przy komputerze, brak ćwiczeń i potencjalna osteoporoza. 
Czyli – trzeba zacząć ćwiczyć, polecała jogę, jako najbezpieczniejszy i najskuteczniejszy sposób na wzmocnienie mięśni pleców, a przy okazji wyciszenie się. Przy moim cholerycznym charakterze (czego nie widać specjalnie na blogu), może to być dobry sposób. Czas pokaże, czy w ogóle spróbuje. Jak widać Chodakowska nie dla mnie, bo to właśnie wtedy gdy zaczęłam doprowadziłam się do stanów bólowych kręgosłupa. Nie wszystkie rodzaje ćwiczeń są dla mnie, tempo też za szybkie.