Wszyscy znajomi, którzy pojechali na ferie w góry, trafili na śnieg. Tatry polskie i słowackie z tego co widzę na ich zdjęciach są piękne i białe. 

A u nas WIOSNA! Nie narzekam absolutnie, mamy co robić bez śniegu czy zimowego błota. 

Tylko Qba żałuje, że się nie wyjeździł na snowboardzie. Wczoraj jednak wyciągnął Dziadka na nocną jazdę, wrócili zmęczeni i zadowoleni. 

My za to oglądaliśmy świetne występy zespołu góralskiego Janicki. Jak będę miała lepszy internet to wrzucę jeszcze filmy.

Co do zwiedzania i spacerów. 

W środę pojechaliśmy nad potok Szklarka i do Świeradowa Zdroju na szczyt Izerski. Kilka godzin i zupełnie inne klimaty. 

Potok Szklarka:

Głaskanie i całowanie psa Maksymiliana 1 zł, zdjęcie staroświeckim aparatem 25 zł. Dostaniemy je za około 3 tygodnie:)

Ze szczytu Izerskiego przy dobrej pogodzie widać Czechy. Tego dnia było mgliście i śnieżnie na górze, mieliśmy więc namiastkę zimy. 

W starym schronisku zjedliśmy przepyszne dania: kopytka jak u mojej świętej pamięci Babci, kiełbasę smażoną, flaki czy pierogi ruskie. Do tego mnóstwo gorącej herbaty. Zapomniane klimaty…. 

Wracając zajechaliśmy zobaczyć Dom Zdrojowy czy też główne Sanatorium w Świeradowie Zdroju, jego architektura naprawdę robi wrażenie! Oczywiście wymaga kolejnych nakładów finansowych i renowacji, żeby świecił pełnym blaskiem, ale widać, że coś się tam dzieje (na przykład są nowe piękne okna). Dookoła jest też duży park, ale zaczął padać deszcz i odpuściliśmy sobie zwiedzanie. 

A tutaj ponownie Karpacz, weszliśmy ścieżką na jedno z otaczających go wzgórz, jak widać jest bardzo wiosennie. Tak naprawdę nawet nie wyjęłam nart z samochodu…