Z pamiętnika Mamy: 

pierwszy wieczór płakałam od momentu przejścia syna przez bramkę, kolejne dwa dni przy śniadaniu i kolacji, bo prawie zawsze jedliśmy razem. Jednak meldunki „z frontu” czyli od Cioci w Stanach były bardzo pozytywne. Bati ma mega tydzień atrakcji, quady i strzelanie w lasach Wisconsin, wioska Amiszów, wesołe miasteczko, kręgielnia, park rozrywki. Nie mam co się martwić, kuzyni są dla niego bardzo mili i chyba się po prostu polubili, więc jest szansa na rewizytę w Polsce i kolejne spotkania w USA.

Gdy zapytałam czy możemy porozmawiać na Skypie: Mamo, ale nie ma mnie dopiero 2 dni…. czyli nie chciał pogadać. Jak na razie jest na tyle uprzejmy że odpisuje mi na wiadomości  na FB, choć jak to on mocno lakonicznie.

W poniedziałek leci dalej do Harrisburga, żeby zacząć rok życia w mieście York, w nowej host-rodzinie, która też już bardzo na niego czeka. Będzie tam miał host-siostrę w swoim wieku i 18-letniego brata. Tata jeździ na Harleyu i tak też wygląda….Mama blondynka jest nauczycielką hiszpańskiego i tez już ponoć jeździ na motorze.

Qba trochę się smutni, mąż też, musimy się przyzwyczaić. Mam dużo pracy i spotkań w tym tygodniu, nawet nie mam kiedy przygotować do końca pokoju, w którym od soboty będzie 15-letni wymieniec z Tajwanu, Daniel. Muszę opróżnić komodę z szufladami na ubrania, zrobić trochę wolnych półek, przygotować miejsce w łazience. Oczywiście Qba nie chce wspólnej przestrzeni……Mam nadzieję że nie będzie jakiś większych tarć pomiędzy nimi dwoma.

Ciekawe jaki na żywo okaże się Daniel. Jak na razie pisze do mnie po angielsku, chętnie i bez zmuszania. Nie jadł nigdy europejskiego jedzenia…choć z drugiej strony był ponoć w USA więc musiał się z junk-foodem zetknąć. Zobaczymy. 

Niektórzy znajomi są zachwyceni, że Bati taki odważny i my przy okazji też i 16-latka puściliśmy na rok za granicę i to tak daleko, że przygoda życia, itd. Inni – zaniepokojeni, że coś takiego zrobiliśmy. Czy znamy rodzinę w której będzie, jacy są, co robią, jaki poziom reprezentują, jaki jest podział rasowy w szkole, kim jest opiekun ze strony Rotary, w jakich warunkach będzie mieszkał. 3 rodziny, no straszne. Tracimy rok z życia syna itd. 

Ja jednak patrzę na to tak:  jest to przygoda życia i nauka samodzielności. Tutaj na miejscu nigdy bym go nie zmusiła żeby zaczął sam się organizować. Wyręczałam i rozpieszczałam go z wielką chęcią i przyjemnością mając pełną świadomość że  to błąd. 

Jest to też szansa na to, że – po jakimś czasie – doceni swoją rodzinę, to co dla niego robi, warunki jakie ma w domu. Będzie to rok bez pyskowania i kłócenia się – co daje szansę na przyzwyczajenie się do normalnych rozmów, słuchanie innych.  Nowa szkoła, nowe znajomości zmuszą do otwartości. Bati ma plan zapisania się do szkolnego klubu retoryki i przemawiania – ponoć jest tam jeden z najlepszych w całym stanie. Umie pisać, ale mówić tylko w relacji jeden na jeden a i to musi się rozpędzić. Jak to napisał jego opiekun Walt – jest to czas samorozwoju i samoorganizacji. 

I tak do tego podchodzę. Za rok dostanę nowego Syna. Najważniejsze więc, by był to zdrowy i bezpieczny rok, bo cała reszta się ułoży.