4 miesiące minęły niepostrzeżenie. Do stycznia będzie z nami 15-letni Tajwańczyk, a nasz Bati właśnie zmienił rodzinę na kolejne 4 miesiące i chyba dopiero teraz zaczął trochę tęsknić. Tak to jest przed świętami. Wigilię spędzimy zapewne poprzez Skype….
Wymieńcy w Polsce spędzają czas towarzysko, urywając się regularnie i potajemnie ze szkoły – wcale im się nie dziwię, nikt ich tam nie pilnuje i poza lekcjami matematyki i angielskiego zazwyczaj strasznie się nudzą. Nieliczni nauczyciele starają się wciągać ich do zajęć i naprawdę uczyć języka. Dwa razy w tygodniu mają obowiązkowe lekcje polskiego i do tych muszą się szykować. Teraz spędzają 4 dni we Wrocławiu na Bożonarodzeniowym spotkaniu, gdzie mieli testy kontrolne. Daniel napisał 97/100, choć jak widzę lepiej mu idzie pisanie czy czytanie prostych zdań niż mówienie ich. Rozmowa po polsku wciąż jest męką.
Bati nasz w Stanach bardzo zadowolony ze szkoły. Dwa miesiące z rzędu był uczniem miesiąca z matematyki i fizyki, był tak samo dumny z siebie jak my z niego, gdy się pochwalił:). Z angielskim nie ma żadnych problemów, ma dużo kolegów i co dla niego najważniejsze: fajnych i ładnych koleżanek. Widzę po (nielicznych co prawda) zdjęciach że jest zachwycony. Mieszka od tygodnia w nowej rodzinie, ma pokój tylko dla siebie, bez ciuchów i bambetli innego dziecka. Ponoć są bardzo mili. Wciąż męczy go trądzik, więc zamówiłam przez Amazona kosmetyki specjalistyczne, zobaczymy, może choć trochę mu pomogą. Obawiam się że to ten gronkowiec, z którym od lat się męczy.
Qba – trochę chyba tęskni za bratem, ale nie rozmawiają ze sobą za często, chyba że ich połączę. Zaczęliśmy wypełniać dokumenty na jego wymianę w przyszłym roku. Tez chce jechać do Stanów……..wszystko tak jak starszy brat. Może rok w amerykańskiej szkole pomoże mu przezwyciężyć nieśmiałość? Trochę się otworzy na nowe osoby, kontakty, niespodziewane sytuacje? Nauczy się uśmiechać? Ma teraz fazę ponuraka, ale pocieszam się, że to taki wiek. Wszystko boli. Dusza, ciało……nie wiadomo czy już jest dorosły (15 lat?!) czy dopiero za jakiś czas? Na pewno dorośli się czepiają, a ich rady są głupie i denerwujące……Dylematów na pewno ma dużo więcej. Jak ma katar, to po zajrzeniu do internetu okazuje się, że to pewnie guz mózgu – jak w tym memie……… Niedawno strasznie bolały go stawy w miednicy, ale przećwiczył się na strychu i w szkolnym maratonie z okazji Dnia Niepodległości. Mimo to w trybie ekspresowym biegliśmy do lekarza robić bardzo szeroką morfologię i inne poboczne badania krwi – wszystko ok, poza lekko podwyższonym fosforem, który właśnie wskazuje na przetrenowanie. Teraz, po 3 tygodniach, czuje się już dobrze.
Święta za niecałe dwa tygodnie – czy je czuję? Już od dawna magia świąt pojawia się dopiero w ostatniej chwili, słabo jestem psychicznie do nich przygotowana. W pracy listopad i grudzień to istne wyścigi i maratony, wyjazdy, imprezy, spotkania, podsumowania. Zero przedświątecznej refleksji….. W tym roku jest wyjątkowo dużo czasu tuż przed świętami, tak się przynajmniej wydaje. Będzie czas ogarnąć dom, prezenty, zakupy, gotowanie, może nawet wyciszenie. Choć na to przyjdzie czas po świętach. Taki rachunek sumienia post-factum….Czas na noworoczną listę planów, życzeń, postanowień.
Nie da się zwolnić tempa w 2016 jak sądzę. W pracy trzeba ciągle przeć do przodu, bo można wypaść z rynku. W domu – wciąż będzie karuzela szkolnych egzaminów i wymiany.
Ale nie można dać się zwariować. Czas na spacer, dobrą książkę, rozmowy z rodziną i przyjaciółmi, weekend gdzieś tam i zdjęcia zawsze znajdę. Dopóki zdrowie dopisuje, to całą resztę można ogarnąć.