Listopad to dziewiąty miesiąc obostrzeń pandemicznych. I tak zwykle jest najsmutniejszym miesiącem w roku, ale w tym roku szczególnie. Nikt nie wie, co przyniosą kolejne tygodnie, czy uda się zapanować nad wirusem, ile kolejnych osób straci życie, zdrowie, pracę, firmę.

Staramy się uważać, nie narażać, chodzimy do sklepów w maskach.

Serio………..o czym tu pisać? O drodze z pracy do domu, z wyjątkiem na zakupy w sklepie spożywczym? O spacerach z psami? W pracy też prawie bez spotkań, gdy normalnie było to intensywny czas do samego Bożego Narodzenia. Dużo czytam popołudniami, znów oglądam mniej lub bardziej udane filmy czy seriale na Netflixie. Staram się nadrobić kilka zaległych wizyt lekarskich, niestety wszystko odpłatnie. Powinnam te rachunki wysyłać do NFZ, skoro płacę składki a nie mogę korzystać ze świadczeń publicznych, prawda?

Wyjazd do Amsterdamu odszedł już w niepamięć, ale cieszę się, że mogliśmy spędzić wspólnie miły weekend w ciekawym mieście.

Trzeba przyznać, że psy są pocieszające, zawsze się cieszą, przytulają, chcą na spacer, przynoszą zabawkę, Mela skradnie jedzenie z talerza albo misia z szafki. Frodo jest niezmiernie poważnym 10-latkiem, ale przy rocznej Meli też potrafi się rozruszać, szarpać misia czy pędzić na spacerze. Przyzwyczaiły się do siebie i teraz jak jedno na dwór, to drugie też chce. Śpią blisko siebie, jedzą w tym samym czasie, tyle że mała wolniej. Naprawdę są codziennym powodem do uśmiechu.

Ach, jeszcze robię słoiki, to moja terapia zajęciowa. Konfitura z wiśni, duszone jabłka, przecier pomidorowy, żurawina z pomarańczami. Półka zapełnia się przetworami. W planach jeszcze mam pigwę.

Młodszy syn ma studia online, Koźminski double-degree management ma wysokim poziom. Szkoda tylko, że nie ma możliwości spotkać się i poznać tych wszystkich kolegów i koleżanek, z całego niemal świata.

Starszy z dziewczyną w Danii – pracują i uczą się online. Teraz mają dodatkowe obostrzenia tam na Jutlandii, bo norki na fermach zostały zakażone covidem przez ludzi, wirus zmutował i zaczął przenosić się w nowej formie na ludzi. Ponoć nie jest to groźna odmiana, ale zaburzy pracę nad szczepionką, więc rząd Danii rozpoczął proces zabijania wszystkich 17 mln norek w kraju…:(

W Polsce Covid również się rozpędził, tak jak przewidywano nastąpiła druga fala. Szkoda tylko, że rząd wiedząc o tym, nie zrobił nic aby przygotować do tego procedury, szpitale, sprzęt. Biznes jest zaskakiwany co chwila nowymi decyzjami, podejmowanymi ad-hoc. Wieczorem decyzja, od rana wdrożenie. Tak było z zamknięciem cmentarzy, a teraz galerii handlowych. Z dnia na dzień.

W tym mega trudnym czasie został ogłoszony wyrok trybunału w sprawie totalnego zakazu aborcji i od prawie dwóch tygodni na ulicach wszystkich dużych polskich miast trwają strajki i protesty. Naprawdę, nie było konieczne wyciąganie takiego tematu akurat teraz, nawet twardy elektorat PiSu i wielu katolików ma z tym problem. Młodzi wyszli na ulicę, kobiety przede wszystkim, ale i mężczyźni i starsze kobiety wspierające protest również. Kaczyński zamiast ostudzić emocje, podsycił je słowami „brońmy kościołów”. Bardziej kościołowi i księżom zaszkodzić chyba nie mógł. To wszystko jest jak wojna domowa albo jej zalążek. Może być gorzej na ulicach. Protestują kolejne grupy społeczne i przedstawiciele biznesów, które się totalnie załamały przez pandemię.

Do tego umiera – już nie tylko choruje – coraz więcej znajomych osób lub ich rodzin. Babcie, dziadkowie, rodzice, czyjś przyjaciel, mąż – nie tylko stare schorowane osoby.