Przyjechaliśmy na wieś, bo mieli przywieźć węgiel. Czas już i pora na to, bo pod Suwałkami zaczęły się przymrozki. Mieli przyjechać o 16, pojawili się dwie godziny później. W międzyczasie obiad koło Groszka, gadu gadu z ciotką i krótki spacer. Kilka fotek:
Krów, owiec, baranów i kóz na co dzień nie widzimy to i musiałam je uwiecznić:)
Wracamy, czekamy z sąsiadką, węgiel przyjechał, zaraz po nim panowie którzy wynajmują dom, razem ze swoją szefową. Mamy wyjątkowe szczęście, ekipa jest porządna, dbająca, a przy tym wesoła. My postawiliśmy trzy Soplice pigwowe, a później panowie kolejne tyle, że już miejscowej roboty… Biorąc pod uwagę jak muszą wcześnie wstawać na budowę obwodnicy, czyli teraz 6 rano, bo wcześniej to 4, położyliśmy się zdecydowanie za późno, bo grubo po północy. Dość zmęczeni:)
Poranek jednak jest piękny, zmrożony ale słoneczny, będzie piękny dzień, aż szkoda, że nie mamy czasu zostać, najpóźniej na 17 muszę być w domu i dołączyć do firmowego spotkania.
Nie chce mi się psuć tej historii opowieściami o widokach na polską wieś z okien samochodu, ale zrobię to. Nie otynkowane domy, rozsypujące się stodoły, ogrodzenia, tablice i banery reklamowe niemal wszędzie, brudne ugnojone krowy na polach.
Gdybym dwa tygodnie temu nie widziała wsi niemieckiej i austriackiej może by mnie to tak nie kłuło w oczy. Ale widziałam i kolejny raz byłam zachwycona. Porządkiem, czystością. Te dwa elementy to nie jest tylko kwestia pieniędzy. Nawet bogaci potrafią mieć brudno w domu i w zagrodzie i nie przeszkadza im to. A są domy biedne, które można postawić za wzór porządku.
Mimo tego wszystkiego kolory jesieni sa przepiękne i juz w drodze powrotnej nie widziałam brzydkich stron Polski B, bo zachwycałam sie pogodą, łąkami i lasami:)