Czas w takiej miejscowości płynie zdecydowanie wolniej, za to spotkania towarzyskie są częstsze – przynajmniej dla nas. Ludzie mają inne problemy niż w mieście, choć brak pieniędzy jest ten sam, w przypadku ponoszenia kosztów budowy czy remontu domu. Ale czegóż to się nie robi, żeby spełnić marzenia? 

Pomiędzy jednym a drugim obiadem, kolacją lub deserem czas spędzaliśmy na porządkowaniu szaf. Oczywiście nie wyrzucaliśmy żadnych ubrań czy pościeli, ale wszystko było wszędzie! Ubrania razem z gazetami, książkami, papierami, foliami. Pudełka z nieużywanymi (nowymi!) sprzętami kuchennymi (np. garnek do gotowania na parze albo urządzenie do suszenia sałaty) leżały wciśnięte gdzieś…gdzie może akurat było blisko? Nie wiem, jaka była geneza schowania czegoś np. w wersalce…… 

Z pewnością jest to swego rodzaju nawyk, może z czasów wojny: niczego nie wyrzucaj, bo może się przydać. Ale jak się nie przyda? Jak zdążymy zapomnieć, że coś dostaliśmy, kupiliśmy, schowaliśmy? I kupujemy następne coś? Sweterek, maszynkę, pościel, ręcznik, setną ściereczkę? Po co chować do wersalki folie, w które były zapakowane imieninowe kwiaty? Jak można mieć kołdry pod kapami i foliami, sprzed – nie wiem – 40 lat? Pięknie wyeksponowane są meblościanki z lat 70-tych, za to trzy szafy zrobione przez pradziadka, stół i dwa łóżka – wszystko ręcznie wykonane z drewna, jest zakryte i pochowane po kątach jak stare graty?

Jak można żyć w takim chaosie? Przecież to się na całe życie może przenieść…na dodatek to nie dotyczy tylko ludzi starszych. 

Jak zauważyłam popularne są blogi typu Pchli Targ. Ludzie oddają lub wymieniają najdziwniejsze rzeczy, za naprawdę niewielkie pieniądze. Za granicą jest coś czego u nas brakuje, domowe wyprzedaże: wystawiasz przed dom zbędne rzeczy i ludzie mogą je od Ciebie odkupić za niewygórowaną cenę. Albo wystawia się je właśnie na pchlich targach, które odbywają się w konkretnych miejscach i dniach. 

Mój mąż zawsze gonił mnie i dzieci, żeby pozbywać się zbędnych rzeczy: oddawać, zepsute wyrzucać. Ale przede wszystkim nie gromadzić i 5 razy pomyśleć czy naprawdę czegoś potrzebujemy? Szczerze mówiąc tak w 100% zrozumiałam to dopiero po tych kilku dniach…. Przecież nigdy wcześniej nie zaglądałam teściowej do szaf….a na wierzchu było czysto.


Apel:
Jeśli nie potrzebujemy: oddajmy, sprzedajmy nasze nienoszone ubrania, pościel, ręczniki, koce. Nie trzymajmy dla potomności. Zadzwońmy do Caritasu, zajrzyjmy do miejscowego domu opieki społecznej, większość z nich chętnie przyjmie czyste używane rzeczy.