Tango…….znam z filmów, raz widziałam na żywo w Paryżu w parku, wieczorem, chyba nawet nie mam zdjęcia.
Na FB regularnie widzę zdjęcia tańczących par, wklejane przez przyjaciółkę mojej mamy, która tańczy od 8 lat.
Wreszcie zebrałam się i zapytałam gdzie można zobaczyć jak taka milonga wygląda na żywo. Okazuje się, że tańczą prawie codziennie w wielu miejscach w Warszawie!
– w środę wieczorem tańczyli na Placu Żelaznej Bramy o 21
– w czwartki tańczy się w Złotych Tarasach w lokalu Quick Step and Music od 20
– w piątki na Skwerze Hoovera od 19
– w soboty od 15 na Placu Konstytucji w Batidzie
Muzyka była świetna, ludzie tańczyli pełni uczucia, jedni wspaniale, inni mniej, ale tango to bardzo trudny taniec.
Prawdziwy Argentyńczyk też tańczył:
Parkiet był pełen!
Większość osób która przychodzi niemal co wieczór tańczyć, zna się nawzajem. Witają się całusem w policzek. Panowie zapraszają Panie do tańca…wzrokiem. Nie podchodzą prosząc o taniec, ale patrzą się znacząco. Jeśli Pani odwzajemni spojrzenie i kiwnie, tańczą dalej razem.
Nie zapamiętałam jak się nazywa ten set, gdy są cztery kawałki muzyki pod rząd, przerwa i kolejne cztery. W każdym razie w czasie przerwy pary zmieniają konfiguracje.
Nie wypada z jedną Panią tańczyć więcej niż dwóch tur pod rząd, bo trzecia już oznacza poważne zaangażowanie, a czwarta – prawie trzeba kupować pierścionek:). Jak to nam tłumaczyła nasza przewodniczka po milondze – przy trzeciej turze to Pani jest już niemal „obsikana” i oznaczona jak przez psa….
Dziś wybieramy się na skwer Hoovera, znów tylko popatrzeć. Tańczyć tanga nie umiemy……..na razie:)