Na zdjęciu z telefonu tego nie widać, ale z leżaka można swobodnie patrzeć na rzekę Jeziorkę. Jak nie ma za wielu ludzi jest naprawdę pięknie, słychać śpiew ptaków albo muzykę z kawiarni.
A to już widok na inny lokal, restaurację Park Cafe&Rest, na początku Parku Zdrojowego. Widać że szykowali się do jakiejś większej liczby gości, bo stoły były nakryte bardzo uroczyście.
Chłopcy pomagali wczoraj i dziś przy organizacji stoiska szkoły na festiwalu książki. Fajnie, że próbują ich angażować.
Czasem jestem przerażona ich zachowaniem. Chłopaków w tym wieku. Są niemili, burczący, brzydko się odzywają, warczą. Piszą do siebie w tak brzydkich słowach, nawet dziewczyny do chłopaków, ale i „dobrzy” koledzy do siebie nawzajem. „Pedale” to łagodne. Siedzą w jakiś durnych grach, ciężko ich wyciągnąć na dwór. Wychodzą, bo „mama kazała”. Wiedzą że mnie złości to przyklejenie do monitora, że muszę parę razy wołać, żeby zeszli na dół, szczególnie starszy. Wiedzą też że się straszliwie rozedrę, jak nie reagują.
Są przecież dzieci, które mają jakieś konkretne zainteresowania, startują w konkursach, chcą chodzić na kursy, uprawiają sport. Mam dobre dzieci bardzo, naprawdę, nie mogę narzekać, ale po prostu marnują swoje zdolności. To, że wciąż mają dobre oceny jest chyba cudem, który zresztą w tym roku może się skończyć.
Kuba faktycznie, a to gotuje, a to uprawia ogródek, a to coś kolejnego go interesuje. Raz to, raz tamto, czyta Focusy, ogląda Top Gear, National Geographic, Kuchnia+ czy Domo+ albo jakieś naukowe programy. Ale z nikim prawie się nie koleguje.
Bartek – chce iść do technikum informatycznego, bo go to „interesuje”.
Chodzą drugi rok na kursy informatyczne Cambridge do Future Kids i nawet nie mogę ich zmusić żeby zaprojektowali pocztówkę na Wielkanoc, jak potrzebowałam.
Nie wiem, czy to taki wiek? Czy po prostu lenistwo?
Jutro dzień matki. Mogę się założyć, że zapomną.
A o 18 msza za Ciocię. To już tyle lat od wypadku…