Wczoraj 16 lat minęło….kto by pomyślał, że tak szybko to przeleci… 

To jest moje ulubione zdjęcie, ozdobiło kiedyś jakąś kartę rabatową czy reklamę w magazynie „Ślub”. Jeden egzemplarz trzymam dalej na pamiątkę, głęboko zakopany. 

17 października 1998 roku był przepiękny słoneczny dzień, jeden z niewielu takich w tym miesiącu. W tym roku wręcz przeciwnie, wciąż mamy cudowną słoneczną pogodę i wczoraj był pierwszy dzień pełen mgły. Dziś już pada.  

Z okazji rocznicy zostaliśmy w domu wygrzać się przy kominku:)

Obejrzeliśmy chyba na HBO „Drogę do Szczęścia” (Revolutionary Road) z Kate Winslet i Leonardo di Caprio. Melodramat, aktorzy doskonali, polecam. Zastanawiam się tylko, czy główna bohaterka, przy całym swym przekonaniu do tego co mówi, nie była jednak schizofreniczką? A może właśnie dlatego? 

Ciężko uwierzyć, że zaraz koniec października. Branżowo jest do bani, ciągle mamy piękną pogodę, a ludzie kupują kotły, grzejniki czy pompy jak mróz ściśnie. To takie polskie, wszystko na ostatnią chwilę. Niestety, sama się w to często świetnie wpisuję. 

Bati był mentalnie gotowy do wyjazdu na wymianę do Meksyku, my również. Prawie rozpoczęliśmy lekcje hiszpańskiego. Prawie, czyli miałam już numer do nauczycielki, która jednak nie odbierała telefonu. Może i dobrze. Doniesienia z Meksyku nie są budujące. Wciąż przemoc, niebezpiecznie. 
Doszliśmy do wniosku, że lepiej poczekać jeszcze rok i niech jednak jedzie do normalnego kraju jak Stany czy Kanada. Może nie będzie tak zjawiskowo pięknie, ale jednak poziom wykształcenia, kultury i bezpieczeństwa będzie znacznie wyższy. No i tylko 9-10 godzin samolotem, a nie 20…. 

Po angielsku chłopcy mówią już prawie płynnie, zaczną się więc jako drugiego języka uczyć niemieckiego. Qba już ma w szkole drugi rok, ale na beznadziejnie niskim poziomie. Problem polega na tym, że jak przychodzi do klasówki, to nauczycielka stosuje testy z tego poziomu, który powinni umieć, a nie z tego, co ich uczyła. Proste. Zaczęliśmy więc korepetycje… 
Bati z kolei ma rosyjski, który absolutnie lekceważy i nie ma zamiaru kontynuować. Niestety, mimo że rodzice głosowali na niemiecki, dyrektor w swojej wielkiej politycznej decyzji przydzielił im w I gimnazjum panią od rosyjskiego,  bo ta od niemieckiego chwilowo była na cenzurowanym czyli wypadła z łask. 

Zapewne nie uda nam się dostać do Goethe Institut, bo dopiero zaczęłam się tym interesować, a kursy już się rozpoczęły, ale pojedziemy, popytamy, może mają z naszej okolicy lektorów, którzy dojeżdżają, a może do początkującej grupy można jeszcze dołączyć. Jak nie, to znajdziemy coś bliżej domu.

http://www.goethe.de/ins/pl/war/lrn/deu/pfk/plindex.htm