Okazało się że od Bolzano byłam jedyną pasażerką busa, więc kierowca zawiózł mnie pod sam hotel. Nie musiał mnie nikt odbierać z oddalonego o 10 km St. Ulrich, gdzie był planowany przystanek.
Hotel okazał się przepiękny, zresztą jak zwykle producenci wybierają z najwyższej półki. Mają na to budżet…
W hotelu Abinea mają nawet pokoje rodzinne: https://www.abinea.com/en/spa-rooms-dolomites-italy/family-suite-xxl.html
Na dole we Włoszech prawie wiosna, nawet można było zobaczyć kwiatki na drzewkach owocowych.
Moje narty same jeżdżą!! Są zaprojektowane specjalnie dla Pań:)
http://www.skionline.pl/sprzet/narty,12-13,salomon,bbr-sunlite,5797.html
Stoki we Włoszech bajkowe. To co tutaj nazywają trasą czerwoną w Austrii byłoby niebieską. Tyle że w Austrii jest lepsze oznakowanie.
Jak widać śniegu nie ma za wiele, choć trasy są dobrze naśnieżone i wyratrakowane.
Latte i rogaliki…..na drugie śniadanko.
A to moje odkrycie, czyli Aperol:
Składniki:• 3 części Prosecco
• 2 części Aperola
• 1 część wody sodowej (gazowanej)
• kostki lodu
• pół plasterka pomarańczy do dekoracji
Zimne piwo nie jest złe, szczególnie gdy słońce mocno grzeje:
Bombardino, kolejny narciarski przysmak:
W słoiczku tiramisu wyjątkowo interesująco podane.
Z tyłu Calimero.
* bombardino ( likier + brandy + bita śmietana)
* calimero (espresso zamiast brandy)
Williams-rozchodniaczek czyli gruszkówka.
Tym sposobem 3 dni na nartach przeminęły szybciej niż wichury w Europie.
Miasteczko w którym mieszkałam, Castelrotto, bardzo ładne, ale zdjęcia mam wszystkie tylko z komórki, która wieczorem nie robi najlepszych zdjęć.
Co mnie zaskoczyło – okazuje się, że prawie codzienne 5-kilometrowe spacery z psem (i mężem też) naprawdę nieźle przygotowały mnie do jeżdżenia na nartach. Nie spodziewałam się tego, miałam wyrzutu sumienia i martwiłam się, że jak zwykle nie znalazłam czasu, żeby poćwiczyć i przygotować nogi do nart.
A tutaj jeździłam, jeździłam i jeździłam i nic mnie nie bolało, zero zakwasów!
Miałam tez rozmiar większe ochraniacze na kolana, polecam wszystkim.
W sklepach ortopedycznych i sportowych jest ogromny wybór.
W czwartek o 6 rano byłam już w busie, o 10 w Bergamo, o 13 był lot i o 16 byłam w domu.
W domu pranie, w piątek praca na maxa, pakowanie chłopaków i w sobotę o 7:15 byliśmy na dworcu wschodnim, skąd odjeżdżała ich grupa na obóz zimowy do Białki Tatrzańskiej.
Uff………dopiero dziś pewnie trochę po tym maratonie odpocznę.