Ten punkt programu trzeciego dnia wycieczki to był mój pomysł – zawsze chciałam wjechać na jakiś alpejski szczyt latem, a tutaj wisienką na torcie był widok na turkusowe jezioro Garda.









Po zjechaniu na dół ruszyliśmy do dwóch małych miasteczek Riva del Garda i Torbole.




Nie udało się uniknąć wywiezienia nas na degustację wina i serów – nie chciałam się na to zgodzić, bo „winnica” była daleko, ale nacisk grupy swoje zrobił. Była to beznadziejna strata czasu – wino słabe, ser też, a kiełbasą nakarmiliśmy psa….

Następnego dnia był dzień wolny, pogoda była tylko rano, później padało. Więc tym bardziej byłam zła o zmarnowane w autokarze piątkowe popołudnie.