Babcia Mila czyli Emilia jest jednak ciężko chora. Ostatnie miesiące choroby Dziadka, potem jego odejście, samotność, swoje zrobiły, ale rak musiał się pojawić już wcześniej, po cichutku. 

Rodzice zabrali ją dziś z powrotem do Krakowa, tam jutro ma zostać zabrana do szpital onkologicznego. Niestety, jest już dużo guzów i przerzutów w jamie brzusznej, choć największy guz jest pomiędzy wątrobą a czymś tam. Jest zmęczona, szara, nie ma siły sama usiąść ani wstać. Z trudem zapakowaliśmy ją do samochodu i w drogę do Huty. 

Tata właśnie zadzwonił, już są na miejscu, w kochanym Babci maleńkim mieszkanku, gdzie ma swoje ulubione meble i kota. Leży i odpoczywa. 

Nie należy się spodziewać znaczącej poprawy, raczej uśmierzenia bólu, zmniejszenia cierpienia. Nie wiemy, czy Babcia znajdzie w sobie siłę by doczekać do września, do przylotu Ingi:(