Mamy trzeciego chlopaka w domu…na szczęście nasi chłopcy bez problemu sie z nim dogadują. Doszły dodatkowe obowiązki jak dowożenie go na przystanek żeby dojechał sam do szkoły, odbieranie wieczorem z autobusu albo wożenie na późne zajęcia chóru. Ktoś mądry zorganizował je na jakimś  zadupiu na Ursynowie, dojechać od nas można tylko samochodem.

Zostaje wtedy 2 godziny czasu – przy kiepskiej pogodzie tak jak dziś nie opłaca sie jechać tam i z powrotem dwa razy. Poznam wiec pewnie lokalne knajpki, teraz siedzę w jakiej pizzerii, Presto chyba. 
Presto, presto….szybko….szybko…..
W weekend były urodziny Dorki, 40. Impreza w Operze fajna choć wódka musiała być chrzczona bo pękała mi głowa niemiłosiernie w niedziele. Leżałam i sie męczylam. Żebym jeszcze dużo wypila, ale nie! Co za kara…
Moje urodziny tez już niedługo, ale nie jestem zdecydowana czy robić jakieś większe spotkanie, niż tort rodzinny. Jak na razie zarezerwowaliśmy wyjazd do Karpacza na pierwszy tydzień ferii wiec i tak nie ma tematu. 
Potem narty w Austrii, muszę jechać mimo ze kolana mnie bolą (od butów na obcasach) – kupiłam przecież u Maxa narty i nie miałam ich kiedy wypróbować.  Takie cudne szerokie same jeżdżą. 
Bruschetta tutaj smaczna była, herbata miętowa tez.