Mam tak dużo zaległości w pisaniu, jak dużo było w maju wyjazdów. Bydgoszcz, Korfu, Paryż. Tak napakowanego miesiąca dawno nie miałam, co oczywiście spowodowało, że jestem w niedoczasie z wieloma sprawami i lista tematów do zamknięcia jest wciąż bardzo długa. 

Pierwszy wyjazd był ze starszym synem do Bydgoszczy na Orientaton Meeting. To weekendowe spotkanie dla wszystkich 60 dzieciaków z całej Polski, które wyjeżdżają na roczną wymianę do szkół za granicą. Dla rodziców też – do nas również przyjeżdża młodzież z zagranicy, mieszka u nas, chodzi do szkoły. 
 
Przygoda życia przed nimi, USA, Kanada, Meksyk, Brazylia, Peru, Kanada, Kolumbia, Tajwan, Francja czy Niemcy, klub Rotary naprawdę zorganizował już wiele lat temu wspaniałą machinę, która umożliwia młodzieży pomiędzy 16 a 19 rokiem życia naukę i życie w rodzinie w innym kraju, za naprawdę rozsądne pieniądze. Najdroższe z tego są ubezpieczenie i bilet lotniczy. Oczywiście jest mnóstwo formalności, jak również rodzina musi uzyskać pozytywne referencje.
Samo spotkanie zorganizowane naprawdę świetnie, osoby prowadzące czyli oficerowie klubu Rotary są w profesjonalistami w dziedzinie wymiany młodzieżowej, wiedzą co powiedzieć i dzieciakom i rodzicom, żeby ich zmobilizować albo postraszyć – zasady bowiem są proste. To oznacza, że mój syn przez rok mieszka w 2 lub 3 rodzinach, które traktują go jak swoje własne dziecko, łącznie z wymaganiami co do trybu życia rodziny, sprzątania po sobie, pomagania w codziennych domowych obowiązkach, nauki, udziału w szkolnych zajęciach, również dodatkowych, udziale w życiu lokalnego klubu Rotary, itd. 
W zamian my dostajemy do siebie dziecko, które również ma odnaleźć się w naszej rodzinie i naszym obowiązkiem jest mu w tym pomóc, ale nie naginać się do jego kaprysów. 
Teraz jak to piszę, czyli na początku czerwca wiemy już że Bati będzie w Pensylwanii, godzinę drogi od Waszyngtonu i 4 godziny od Nowego Jorku. Jego host-siostra już do nas napisała, czekamy tylko na potwierdzenie terminu, kiedy może lecieć. 
My za to na pierwsze półrocze dostaniemy chłopca z Tajwanu – tez już z nim korespondowaliśmy po angielsku, wiec komunikacyjnie nie będzie problemu.
Przy tej to okazji pierwszy raz w życiu byłam w Bydgoszczy, której centrum jest jak się okazało bardzo przyjemne. Dojazd również obecnie nie jest kłopotliwy.
To jest chyba najczęściej robione ujęcie na Starym Mieście:
Tutaj piliśmy pyszne piwa:
Byliśmy też w Muzeum Mydła i Historii Brudu http://www.muzeummydla.pl/, zaskakująco nieprzyjazna nazwa, a przeciwieństwie do miejsca: