Wyjazd do czterech fabryk w okolicy Mediolanu to mój na szczęście ostatni na wiele tygodni wyjazd służbowy za granicę. W tym roku zdarzyła się wyjątkowa kumulacja, nie zamierzam jej powtarzać….przynajmniej w najbliższym czasie;)
Nocowaliśmy w miejscowości Salo i w programie poza wspomnianymi czterema fabrykami była kolacja w winnicy oraz rejs łódką motorową po jeziorze Garda. Rejs był fantastyczny ! Żałuję tylko, że w Salo zrobiłam niewiele zdjęć, ale nadrobiłam to w miejscowościach dookoła jeziora.
Lecieliśmy z Modlina, ale z własnej woli więcej nie mam na to ochoty. Okęcie mam pół godziny od domu, a do Modlina 60 km…
Widoki jednak rekompensowały wiele:). Odkąd postanowiłam że nie boję się już latać, bo to dla mnie za duża strata czasu i nerwów udaje mi się cieszyć lotem. Takie strachy to jednak w głowie siedzą i są szkodliwe. Nie powinny nami rządzić strachy przed rzeczami/sytuacjami na które nie mamy wpływu. Haha…sama się śmieję jak czytam co napisałam, wiem, że to nie takie proste. Jeszcze kilka strachów we mnie siedzi, ale na szczęście nie są fobiami utrudniającymi życie.
Z Bergamo do Salo mieliśmy ok 60 kilometrów, a hotel był przy samym deptaku. Gdy dojechaliśmy wieczorem, ok 21, w sennym zazwyczaj miasteczku było bardzo tłoczno, lokale pełne młodszych i starszych ludzi, co krok zespoły muzyczne. Udało mi się nawet zatańczyć na ryneczku pod sceną:). Wszyscy zamawiają najmodniejszy obecnie Aperol&Spitz.
Obok hotelu był wspaniały kościół, który miał kilkaset lat.
A to wnętrza w biurowcu producenta, który nas zaprosił. To się nazywa włoski styl i design. Byłam pod wrażeniem.
Tuż przed wyjazdem do winnicy złapała nas ulewa, na szczęście krótka.
Pizza w Pappilon pyszna !
Winnica jest wciąż prowadzona przez kolejne pokolenia jednej rodziny od 1600 roku ! To się nazywa tradycja.
A to znów Salo w sobotni poranek. Musieliśmy zabrać walizki do busa, a sami wsiedliśmy do łodzi motorowej na rejs dookoła jeziora Garda.
Allegra czeka na nas:)
Widoki były wspaniałe, nie trzeba słów:)