W zasadzie powinnam napisać, że mi się tu nie podoba. Jesteśmy piąty raz od 2010 roku i jest coraz gorzej. Tłumy lubiących piwo i rybę Polaków i Niemców, wrzeszczące wszędzie dzieci. Od 7 rano, kiedy powinno być cicho jeździ maszyna sprzątająca i potwornie hałasuje, z muszli koncertowej i okolicznych barów dobiega głośna muzyka do późnej nocy. Plaża tak napchana ludźmi, że ciężko przejść. Urlopowy dramat albo standard riwiery bałtyckiej. Zdjęcia tego nie oddają.
Główny deptak na ulicy Uzdrowiskowejod południa jest tak zapchany, że ciężko przejść, a już pies dostaje ataku nerwicy. W 2010 roku o godzinie 21 było już pusto i można było swobodnie wybrać jedną z knajpek, żeby napić się wina czy piwa. Z roku na rok w Świnoujściu turystów jest coraz więcej, widocznie sytuacja za granicą oraz wygrana w rankingu najlepszych plaż przygoniły tu nowe osoby. Znacząco powiększyła się też baza apartamentów na wynajem – bo hoteli tu nadal jak na lekarstwo, choć teraz buduje się jedyny 10-piętrowy obiekt hotel Radisson.
Mało zachęcające….Na dodatek w „apartamencie” im jest mniejszy tym mniej jest. Kilkaset złotych za dobę, a przy tygodniowej rezerwacji zostawiają 2 kostki do zmywarki, 2 worki na śmieci, wyposażenie kuchni jest takie, żeby na wszelki wypadek nie korzystać i nie gotować.
A jednak, gdy się rano wstanie i ulice oraz plaża są puste, nie ma piękniejszego miejsca nad polskim morzem…Szczególnie spacerowa promenada wzdłuż plaży jest urokliwa.
A tu Promenada na ulicy Uzdrowiskowej:
Nowa wspaniała ekipa ratowników dostała w tym roku nowe zabawki:
Plaże są szerokie, ze wspaniałym drobnym piaskiem, a im bliżej Niemiec, tym woda cieplejsza i czystsza.
Zachody słońca w Świnouściu tutaj zdecydowanie bardziej malownicze niż w Sopocie, ze względu na inne usytuowanie plaży. W tej chwili nie mam jakiś świetnych zdjęć, ale co wieczór chodzimy na spacer w stronę zachodzącego słońca.
Plusów Świnoujścia jest od kilku lat zdecydowanie najwięcej. Po co nam zagraniczne kurorty jak mamy takie perełki u siebie? Szczególnie, że nie smażymy się na plaży, tylko spacerujemy, spacerujemy, spacerujemy…. Nie tylko plażą, ale też ścieżką spacerowo-rowerową, która biegnie lasem, przez granicę i dalej do kolejnych niemieckich miejscowości.
Naszym lokalnym przysmakiem są kanapki ze śledziem:
Pogoda nam tak naprawdę nie dopisała, choć do spacerów wietrzne dni były idealne, a deszcz nie padał w ciągu dnia prawie wcale. Jednak 6 dni urlopu, w tym pogoda była pierwszego, drugiego i ostatniego, to za mało, żeby wypocząć. Choć tak naprawdę najbardziej zmęczyły mnie tłumy ludzi i hałas…
Na promie w drodze powrotnej….:
650 km, 7,5 godziny….