Niedawno zostałam zaproszona na krótką wycieczkę do Janowa Podlaskiego i przy okazji zwiedzanie pobliskiego Brześcia na Białorusi. Pojechałam razem z synem, który nigdy do tej pory nie miał okazji być za wschodnią granicą i wychowany w UE nie przeżył kontroli paszportowej jak za dawnych lat.

Możliwe, że Brześć jako miasto przygraniczne jest bogatsze od innych, ma też wyższe, „normalne” ceny. Nie było tanio-tanio jak czytałam, że jest na Białorusi. Jechaliśmy bardzo wcześnie, dlatego na przejściu granicznym staliśmy tylko niecałe dwie godziny. Jeden gość na liczył (kierowca podaje że 10 osób, siebie nie liczy. Gdyby podał, że 11 to szukaliby jedenastej osoby!), drugi zebrał paszporty zaglądając w zdjęcie i w twarz, trzeci przystawiał pieczątki, czwarty oddawał dokumenty. W drodze powrotnej podobnie, tylko jeszcze kazali wynieść wszystkie torby – zupełnie jakbyśmy wieźli kontrabandę, a nie prawie nic.

Przed 9 rano miasto było jeszcze bardzo puste, wszędzie widać było absolutny porządek, czyste ulice i chodniki.

Lenin wiecznie żywy….wskazuje ręką na kościół katolicki, o ironio:)






To już zdjęcia zrobione w czasie pory obiadowej i później na głównym deptaku. Dużo przyjemnych barów, restauracji, kawiarni. Trochę sklepów z popularnymi markami w europejskich cenach.



O historii tego pomnika przewodniczka opowiadała chyba z pół godziny rzucając datami i faktami, jak się można domyśleć nic z tego nie pamiętam… Tutaj na Kraina Bugu jest wpis blog Brześć z ładnymi zdjęciami i ciekawe opisy, nie będę się powtarzać.

To co zrobiło na mnie wrażenie, to aleja spacerowa z pięknymi latarniami z rzeźbami inspirowanymi twórczością Gogola. Regularnie dochodzą nowe.








Staroświeckie latarnie z naftą zapalane są o zachodzie słońca od kilkudziesięciu lat przez tego samego latarnika.

Nie mieliśmy wiele czasu na spacer po tej ulicy, już o to zadbała nasza przewodniczka. Po obiedzie nie pozwoliła, bo mieliśmy wg planu zobaczyć wspaniały stadion sportowy oraz wioślarski. Ponieważ pospaliśmy się po smacznym obiedzie nikt nawet nie wyszedł z busa podczas godzinnego objazdu miasta. Nasza niestrudzona pani w tym czasie cały czas gadała, gadała gadała aż zawiozła nas do wielkiego centrum zakupowego. Półki były faktycznie pełne, jak to ktoś powiedział wybór Kit-Katów większy niż w Polsce, już nie mówiąc o rybach.

Widać, że ojciec Łukaszenko dba o swój naród. Dziś w Onecie pojawił się artykuł o rządach prezydenta Białorusi, warto go przeczytać:  25-lat prezydentury Aleksandra Łukaszenki.

Kolejne ciekawe miejsca, które zobaczyliśmy to imponujący gmach dworca oraz muzeum kolejnictwa.










Muzeum parowozów było naprawdę ciekawe, mieliśmy okazję obejrzeć parowozy, ale też wagony dla pasażerów,  generalską salonkę i wagon do przewożenia bydła oraz ludzi na Sybir.












Główną atrakcją tej wycieczki było jednak zwiedzanie twierdzy Brześć. Historia tego miejsca jest tragiczna, jak wszystkie wojenne historie, jednak Białorusini niesamowicie oddali ducha walki poprzez pomniki oraz dźwięk bijącego serca żołnierza oraz rosyjskich komunikatów wojennych.











Cerkiew na terenie twierdzy i jej wnętrze:



Warta młodych uczniów pod pomnikiem:

To była naprawdę interesująca jednodniowa wycieczka. Nie to, żebym chciała wrócić do Brześcia i pogłębiać wiedzę ale cieszę się, że zostałam zaproszona, bo sama takiego kierunku bym nie wybrała.