Weekend jak żaden inny. Zwiedzanie, spacerowanie, wspólne posiłki, rozmowy, żarty i równocześnie robienie zdjęć telefonami komórkowymi. Nie wypasionymi Canonami, Fuji, Sony czy analogami. Tylko telefon. Idealne dla mnie. Choć kocham mój Sony A7, to posługuję się nim jak dużym telefonem, zdjęcia robię na trybie automat, a to profanacja dla „prawdziwego” fotografa.
Grupa Mobile Photo Trip działa od 2015 roku i 10 razy w roku spotykają się w różnych miastach na fotograficzne spacery. Nie wiem jeszcze o zasadach za dużo, to był pierwszy wyjazd z nimi, do Bydgoszczy. Mam nadzieję, że nie ostatni i uda mi się załapać na kolejne, bo ekipa jest fantastyczna. Główne organizatorki tego akurat wyjazdu, dwie Agnieszki są wesołe, żartobliwe, przyjazne. Zdjęcia robią wspaniałe. Była nas grupa pod 40 osób, z różnych stron Polski. Niektóre, tak jak my – pierwszy raz. Nieco zagubione i trochę z boku, ale bariery szybko zostały przełamane.
Na FB jest relacja z całego BYDGOSZCZ Sony Mobile Photo Trip
Poniższe zdjęcie zostało zrobione za zgodą kierownika Opery Nova na schodach, które są inscenizacją sztuki, niestety nie zapamiętałam której. Grupa nie jest tu kompletna.
Zapisy można było robić od 12 maja, chętnych było więcej niż miejsc i organizatorki musiały zrobić selekcję, więc cieszyłam się bardzo, że mój mąż został zakwalifikowany a ja przy okazji.
W mailu podano oznaczenia i hasztagi, które można/trzeba wpisywać pod zdjęciami na Instagramie:
BYDGOSZCZ Sony Mobile Photo Trip z: @mobilephototrip, @sony, @sony.polska, @visitbydgoszcz, @YesImMobile.festival, @mlyny_rothera, @operanovabydgoszcz, #mobilephototrip, #mpt7_bydgoszcz, #mpt, #sony, #SonyPolska, #visitbydgoszcz, #bydgoszcz, #bydgoszczcity, #kujawskopomorskie, #igerspoland, #młynyrothera, #dobremiejscena, #operanovabydgoszcz, #muzeumbydgoszcz, #exploseum
Konkurs dla testujących telefony Sony Xperia 1 IV: #TakenWithXperia, #Xperia1IV, #TakenWithXperia_mpt7
Dzień I Exploseum
16.06 (piątek): 15.00 – 18.00 EXPLOSEUM
Przyjechaliśmy już w piątek, bo bardzo zależało mi na zobaczeniu Exploseum – dawnej fabryki materiałów wybuchowych DAG. Mój tata przyjeżdżał tu 40 lat temu w delegacje z Przedsiębiorstwa Automatyki Przemysłowej Mera-Pnefal Falenica uruchamiać pneumatyczne linie produkcyjne, gdy działały tu Zakłady Chemiczne „Organika-Zachem”. Gdy wysyłałam mu zdjęcia zrujnowanych, zniszczonych budynków był bardzo podekscytowany i uznał, że też musi przyjechać zobaczyć to miejsce i zwiedzić je z przewodnikiem.
Cytuję za stroną Muzeum Bydgoszcz Exploseum:
Exploseum to unikalny na skalę światową przykład architektury przemysłowej zachowanej w praktycznie niezmienionym kształcie od czasów II wojny światowej. W pustych wnętrzach siedmiu budynków fabrycznych, ograbionych niegdyś z aparatury przez Armię Czerwoną, znajdują się ekspozycje muzealne, poświęcone zagadnieniom związanym z historią zakładów Dynamit Aktien Gesellschaft (DAG) Bromberg.
Zakłady zbrojeniowe DAG Bromberg powstały w latach 1939-1945 na potrzeby zbrojeniowe Trzeciej Rzeszy. „Charakter przestrzenny zakładu wynikał z dążenia do minimalizacji ryzyka i skutków eksplozji. Poszczególne etapy procesów wytwórczych rozdzielono na osobne, najczęściej niezbyt duże budynki, zaś powiązania technologiczne pomiędzy nimi realizowano za pomocą systemu tuneli: w ten sposób powstawały linie produkcyjne. Budynki były sytuowane na różnej wysokości względem siebie, unikano szeregowej zabudowy, a otworów wejściowych nigdy nie umieszczano dokładnie naprzeciwko. Miało to zapobiegać powstaniu reakcji łańcuchowych i niszczeniu całej linii w razie eksplozji. Dodatkowo dublowano linie produkcyjne, aby zwiększyć szanse na zachowanie ciągłości produkcji przy awariach i wypadkach spowodowanych zakłóceniami produkcyjnymi, sabotażem czy działaniami wojennymi. Budynki produkcyjne i magazynowe wznoszono najczęściej w konstrukcji szkieletowej, złożonej z żelbetowych słupów przykrytych rozłożystym, płaskim dachem. Do budynków szczególnie zagrożonych wybuchem wprowadzano tzw. ściany wydmuchowe – lekkie konstrukcje drewniano-szklane, których zadaniem było przejęcie fali uderzeniowej w razie w razie wybuchu. Dla pracowników przewidziane były tzw. tunele ucieczkowe, kilkakrotnie załamane, a na końcu zaopatrzone w schron. Dachy wszystkich obiektów na terenie fabryki pokrywano grubą, kilkudziesięciocentymetrową warstwą gleby i obsadzano roślinnością, wszelkimi krzewami i krótkokorzennymi drzewami iglastymi. Elewacje budynków, a nawet drogi i torowiska były pokryte farbą koloru zielonego czy khaki. Przy budowie ulic i dróg starano się maksymalnie wykorzystywać istniejące, kręte ścieżki leśne. Cel był jasny: zakłady miały być niewidoczne dla samolotów rozpoznawczych wroga. Bezprecedensowym zabiegiem była budowa makiety pozorowanej fabryki, zrealizowana w pierwszej połowie 1944 roku w odległości 2-3 km od zakładów. Składała się z około setki drewnianych plansz, imitujących budynki produkcyjne.
Aktualna trasa zwiedzania jest bardzo dobrze zorganizowana, są strzałki i karty dostępu, żeby nie zagubić się pomiędzy budynkami, piętrami i tunelami.
Wystawa dotycząca życia i osiągnięć Alfreda Nobla, człowieka, którego wszyscy znają. Dzięki jego odkryciom związanym z możliwościami nitrogliceryny świat stanął w ogniu i popiołach. II wojna światowa, 55 milionów ofiar.
Urbex, tak się nazywają miejsca takie jak te, zniszczone, porzucone, zarastające chwastami, krzakami, drzewami z każdym dniem bardziej.
W Exploseum spędziliśmy niecałe 3 godziny, to był dla mnie mega ciekawy czas. Potem nasza niewielka grupa rozjechała się każde do swojego miejsca na nocleg i spotkaliśmy się wieczorem na rynku coś zjeść. Pizza w takim miejscu, nieduża, choć na szczęście smaczna, kosztowała 42 zł, piwo 15 zł. Ceny w Bydgoszczy są szokujące. Może tak było akurat w ten weekend (dużo imprez masowych), a może stacjonujący w okolicy Amerykanie to spowodowali. Dość, że dwie noce w byle jakim apartamencie (choć blisko rynku) kosztowały 800 zł.
Ale rynek w Bydgoszczy i okolice są zaskakująco ładne. Byłam już tutaj ładnych parę lat temu, ale widać, że miasto rozwinęło się mocno.
Tego pana nie znam, ale fajnie sobie wędrował w kapelusiku na głowie:)
Rozeszliśmy się ok. 21. odpocząć i mieć siły na następny dzień. Z samego rana wyszłam po kawę i co widzę – panie ze straży miejskiej założyły mi blokadę na koło za parkowanie w niedozwolonym miejscu. Miały rację, znaki były czytelne, ale przeczytanie ich ze zrozumieniem już trudniejsze… Tam gdzie stanęłam, mogły stawać tylko auta dostawcze na maks. 30 minut. Na szczęście panie były obok, wypisały 100 zł mandatu i 1 pkt karny i zdjęły mi blokadę. Ponieważ zabrało to wszystko trochę czasu na dworzec pojechaliśmy samochodem, zamiast zgodnie z planem przejść się.
Dzień II spacery po Bydgoszczy 13 km
7.06 (sobota):
9.00 – spotkanie na dworcu PKP (rozdanie telefonów testowych Sony dla chętnych)
9.20 – ul. Cieszkowskiego – przepiękne piętrowe wille
9.40 – Park Jana Kochanowskiego – z posągiem Łuczniczki
10.00 – przejście przez Dzielnicę Muzyczną pod Bazylikę św. Wincentego á Paulo
10.30 – przejście pod I LO/Plac Wolności
11.00 – przejście ul. Gdańska w stronę Starego Rynku
11.30 – Rybi Rynek, Stary Rynek, Wyspa Młyńska
13.00 -15.00 – wizyta w Młynach Rothera
15.00 – Przejście nad Brdę w okolice śluz, do mostów kolejowych
17.00 – 18.00 Parada jednostek pływających na rzece Brdzie (część wydarzenia STER NA BYDGOSZCZ)
18.00 – kolacja na Barce
22.00 – 23.30 Dyskoteka pod gwiazdami – HAZEL& DAVE BO SAX ATTACK (część wydarzenia STER NA BYDGOSZCZ)
W parku im Kochanowskiego stoi posąg Łuczniczki, który nasza grupa fotografowała z każdej strony:
Park Kochanowskiego jest w środku Dzielnicy Muzycznej, Piękne wille, ogrody, zabytkowe budynki, rzeźby tworzą ciekawy klimat.
Niełatwo zgadnąć, że to pomnik Kopernika w Bydgoszczy, zwany tez nożycorękim anorektykiem, w sumie celnie:
Pogoda zaczęła się zmieniać, naszły chmury jak doszliśmy do Bazyliki Św. Wincentego a Paulo. Monumentalna świątynia w stylu neoklasycystycznym została zbudowana na początku XX wieku. Budowa zakończyła się tuz przed II wojną światową, więc kościół szybko zajęli Niemcy, a w części szkolnej zrobili koszary. Na koniec wojny wszystko podpalili…. Taki już był los większości polskich kościołów, szkół, dworków, pałaców, willi. Jak nie zniszczyli ich Niemcy, to potem zrujnowali Ruscy.
Trochę już zmęczeni poszliśmy dalej, marząc o kawie, a przed nami jeszcze było drugie tyle albo i więcej atrakcji i kilometrów.
Wnętrze jednej z kawiarenek po trasie:
Podniebna restauracja w Bydgoszczy, Dinner in the Sky, otwarta podczas imprezy Ster na Bydgoszcz:
Na placu obok jest wielka fontanna Potop. Przedstawia moment kulminacyjny potopu, gdy giną ludzie i zwierzęta, którzy nie znaleźli się na arce. Ludzie lubią się straszyć na zapas.
Dalej spacerowaliśmy w stronę centrum miasta pomiędzy pięknymi kamienicami. Jak widać – zachmurzyło się już mocno, potem zaczęło padać.
Jedną z atrakcji, do których zaprowadził nas nasz przewodnik była secesyjna kamienica Carla Meinhardta, wybudowana w 1903 roku przy ulicy Gdańskiej 27, a w niej wciąż działająca, zabytkowa winda.
Żeby zajrzeć do środka musiałam wejść na samą górę kamienicy, piękną klatką schodową. Malowidła powstały niedawno, są to kopie obrazów lub ich fragmentów Alfonsa Muchy i Gustawa Klimta.
Idziemy dalej, na rzece jest rzeźba „Przechodzący przez rzekę”
Te dwa zdjęcia zrobiłam następnego dnia rano, gdy już było piękne słońce:
Wracam do deszczowej Bydgoszczy, szlak spacerowy od Starego Miasta do Młynów Rothera, gdzie zmierzaliśmy był mimo wszystko przyjemny.
Pora na atrakcję dnia, czyli odbudowane Młyny Rothera. Wydaje się, że obecnie stały się wizytówką Bydgoszczy. Trzeba przyznać, że jak na tak małe miasto jest tu zaskakująco dużo do zobaczenia i sfotografowania.
W Młynach są różne przestrzenie i wystawy, które pokazała naszej grupie przewodniczka. Najwięcej czasu spędziliśmy na wystawie Węzły. Nazwa to nawiązanie do bydgoskiego węzła wodnego ale i więzi międzyludzkich.
Ogłoszenie z czasów I wojny światowej:
Wystawa jest bardzo ciekawa i będąc w Bydgoszczy warto poświęcić na nią czas. Jeszcze kilka zdjęć z Młynów, ze środka, z tarasu widokowego i dookoła na dole z przestrzeni wspólnej:
i ponownie na dole:
Pogoda znów się poprawiła i czekający nas spacer wzdłuż rzeki Brda, aż do mostów kolejowych, zapowiadał się przyjemnie. Mimo, że była dopiero godzina 15, to mieliśmy za sobą wiele kilometrów. Ale w miłym towarzystwie czas szybko leci i nie czuć zmęczenia.
Dużo jest w Bydgoszczy ciekawych apartamentowców nad rzeką, sporo buduje się też nowych.
Mam zniszczoną folię na telefonie i flary mi robi.
W drodze powrotnej zaczęło się pojawiać coraz więcej łódek, kajaków, stateczków. Zaczynała się wieczorna część imprezy Ster na Bydgoszcz, parada jednostek pływających.
Troszkę się podczas tego spaceru nasza grupa rozeszła, jedni szli szybciej, inni wolniej, ciężko się było później znaleźć na wspólne oglądanie pokazów. Spotkaliśmy się na kolacji na starym statku o nazwie Barka i to chyba tyle do powiedzenia o tym miejscu. Zamysł pewnie był dobry, tylko, że zamiast na górnym pokładzie z widokiem na rzekę, ulokowano nas pod pokładem, ciemnym i dusznym, a kelnerki nie dawały sobie rady z obsługą dwóch grup na raz. Zdarza się.
Później każdy, zmęczony długim dniem, poszedł w stronę swoich miejsc spaniowych lub na spacer po pełnym ludzi starym mieście. Zrobiłam jeszcze kilka zdjęć o zachodzie słońca.
Dzień III rejs tramwajem wodnym i Opera Nova
18.06 (niedziela):
Grupa „Rejs”- nasza grupa
7.30 – śniadanie w Lulu Bistro ul. Długa 57
9.15 – rejs tramwajem wodnym po Brdzie
Grupa „Muzeum Mydła”:
8.30 – śniadanie w Lulu Bistro ul. Długa 57
10.00 – wizyta i warsztaty w Muzeum Mydła i Historii Brudu (ważna punktualność!)
11.15 – spotkanie obydwu grup przed wejście do Opery Nova
11.30 – wizyta w Operze Nova
12.30 – przejście do Starego Rynku
13.00 – lody rzemieślnicze w Katarynce, Stary Rynek
Zakończenie tripu