Trzeciego dnia nart mieliśmy niebywałe szczęście: słońce! Przyjemność jeżdżenia na nartach wzrasta wtedy do maksymalnego poziomu i te 1100 km, które trzeba było pokonać, aby się tu dostać było tego warte. 

Oceniając jednak stoki w okolicach Kaprun muszę przyznać że znam lepsze miejsca. Tutaj widokowo jest pięknie, ale wybór tras niebieskich i czerwonych, na które łatwo się dostać jest zdecydowanie niewielki. Dostanie się na samą górę zajmuje godzinę albo i dłużej, jeśli jest dużo narciarzy. 

 

Ten tunel w szczycie lodowca ma 300 metrów, można się naprawdę solidnie zmęczyć, zanim się przejdzie z jednych tarasów widokowych na te po drugiej stronie. 

Jak dla mnie już jest po sezonie narciarskim, z wyjazdu na Hintertux, na który mam zaproszenie na kwiecień nie mogę skorzystać. 

Jutro znowu 1100 km na targi ISH we Frankfurcie….