Na ten wyjazd nie planowałam jechać, ale nie wypadało odmówić, po prostu.
I muszę przyznać że nie żałuję, bo w te niecałe 3 dni zobaczyłam więcej niż podczas wszystkich wyjazdów z ostatnich miesięcy.

 Le Treport przy ujściu kanału La Manche:



 

 

 


 

 

 

 

 

 

W lokalnej restauracji z owocami morza żadna kelnerka nie mowila po angielsku, musieliśmy dzwonić do tłumacza w Polsce:)

 

 

 

Pierwszy raz w życiu spróbowałam ostryg! Nie były takie złe 🙂
Abbeville, w okolicy mieści sie fabryka naszego dostawcy Comap. Miasteczko widzieliśmy tylko nocą więc niewiele zdjęć.

 

 

I w końcu Paryż. nie mam Zbyt dobrych zdjęć, wszędzie pędziliśmy a jak zostawałam w tyle to było za duże ryzyko że mnie po prostu zostawią i się zgubię. Ale parę sytuacyjnych fotek udało się ustrzelić:)
Mieszkaliśmy w hotelu Mercury w dzielnicy Montmare i tam się poruszaliśmy. Nocna wycieczka na musical do rewii Lido to było najdalej. Ale rewia, nowa, REWELACJA!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ta pani okrutnie krzyczała, żeby nie robić jej (a raczej książkom) zdjęć, ale nie mogłam się oprzeć:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 Do Francji mogę się w pięć minut spakować i w każdej chwili jechać. Jedyne co jest wkurzające to to, że Francuzi nie lubią mówić po angielsku, choć pewnie wielu z nich potrafi.