Amsterdam – fantastyczne miasto, inne niż wszystkie inne. Jest Wenecją Północy, lub to może to Wenecja jest Amsterdamem Południa…..? Oba miasta są położone na wodzie, jednak różnią się znacząco.

To stolica rowerów, serów, tulipanów, coffee-shopów, wielkiej wolności i wydaje się, że tolerancji też.

 

Amsterdam ma w sobie więcej luzu i nie jest to zasługa wyłącznie coffee-shopów. Obok siebie żyją ludzie wielu kolorów skóry, nie wydaje się, by to komuś przeszkadzało. Rodowici Holendrzy są wysocy i przystojni, zazwyczaj blondyni. Kobiety również są w typie skandynawskim, mają piękne włosy, skórę i zęby, przyjemnie popatrzeć. Obok nich żyją jak Europejczycy Hindusi, Murzyni, Arabowie, Azjaci. Niewiele się różnią, może ilością dzieci w rodzinie.

To jest miasto, w którym dzieci prawie nie widać. Zapewne żyją sobie na przedmieściach a nie w turystycznym centrum. Przedmieścia jednak również wyglądały na puste – jeździliśmy komunikacją miejską więc było to widoczne i aż dziwne. U nas w ciągu dnia na Ursynowie czy innych osiedlach aż się roi od mam z wózkami, choć demografię mamy już prawie ujemną.

Amsterdam mogę dodać do listy miejsc, gdzie warto wrócić.