Próbowałam z Chodakowską – cudowna, ale nie szło mi. Za szybkie ćwiczenia, za dużo up and down. 

Mel-B – fantastyczna, ale nie nadążam, a tyłek rośnie… Niby nie przekroczyłam 60 kg, co przy wzroście 164 cm daje prawidłową wagę, jednak mój obwód bioder zaczął mnie denerwować. 

Trafiłam w internecie na Rebeccę-Louise. Szczerze mówiąc nawet nie muszę jej słuchać, coś tam nadaje, jest energetyczna, ćwiczenia są w dobrym tempie, wybieram te na nogi i biodra. 

Dziś chyba padnę, nie wiem jak jutro wstanę, jestem nie spakowana i nie skończyłam rozliczeń. Jutro po 8 muszę być na lotnisku, więc albo zaraz się ogarnę albo wstanę jutro o 5. Na wszelki wypadek nastawię budzik już teraz. 

Wiem, że moje sportowe postanowienia są ulotne i nietrwałe. Jednak za miesiąc mam ważną imprezę, a za dwa miesiące liczę na wyjazd na narty – nie mogę mieć tyłka jak szafa, bo nie wejdę w spodnie narciarskie.

Uda mnie palą, ale jestem zadowolona, że mimo imieninowego obiadu w restauracji na zaproszenie sąsiada poszłam poćwiczyć na strych. To nic że tylko 25 minut. To więcej niż nic:)