Wymiana młodzieżowa skończyła się ponad rok temu, a w sierpniu starszy syn wyjechał na studia do Danii, więc….przyszła pora na drugiego psa 🙂 Też westa, tym razem sunię. 9-letni dostojny Frodo dostał do pary małe kłopoty czyli Melę.
Czekaliśmy na nią ponad miesiąc, zanim można ja było odebrać z hodowli westów za Legionowem Secret of Love FCI Regularnie dostawaliśmy zdjęcia, odpowiedzi na pytania, naprawdę to było pomocne.
Pierwsze wspólne chwile nie były takie trudne, jak się spodziewałam, choć wiadomo, Mela jeszcze bez rytmu dnia w piątek, gdy ją odebraliśmy, a noc była prawie nie przespana dla wszystkich.
Mam nowego asystenta:
Wspólne stróżowanie przy płocie, razem nie boimy się pitbulla Borysa 🙂
Oczywiście dwa psy to podwójne koszty, ale na spacer i tak wychodzimy, a głaskać można je równocześnie:)
Ktoś nas pytał, dlaczego nie bierzemy psa ze schroniska, przecież można pomóc, adoptować, po co płacić za psa z rodowodem itp. Ja jednak nie dorosłam do tego by adoptować psa z przeszłością. Nawet szczeniaki mają już swoje przygody, lęki, choroby. Kiedyś miałam małego kundelka, bardzo zadziornego od szczeniaka. Kochałam go bardzo, ale nie dawał się wychować, uciekał, gryzł się z innymi psami, skończył przez to przedwcześnie, bardzo to z siostrą przeżyłyśmy.
Pies z dobrej hodowli, właściwie socjalizowany zachowuje się inaczej.
Naszego westa, Frodo, wzięliśmy z małej hodowli, z „przeceny”, miał już 5 miesięcy. Jest wspaniałym psem i absolutnie go kochamy, ale na początku nic nie umiał, wciąż sikał gdzie popadnie, bał się wszystkiego, hałasu, innych ludzi, jazdy samochodem. Jego pierwszy spacer dookoła osiedla zapamiętam na zawsze – to było jedno wielkie przerażenie o wiejący wiatr, liście na drodze, szczekające za płotem psy. Do tej pory jest nieufny do obcych, nie daje się głaskać. Gdy przyszła do nas moja malutka piszcząca siostrzenica, on ze strachu w kącie wymiotował.
Mała Mela ma teraz 2 miesiące. Też nic nie umie i dopiero uczy się czystości, ale miała dobry dom, dużo rodzeństwa, nie boi się dźwięków, nie boi się obcych, widać, że jest odważna. Hałasy z kuchni jej nie przerażają, a przejeżdżający za płotem samochód (na szczęście rzadko) też nie wywołuje w niej lęku.
Zobaczymy jak to będzie dalej, na razie jest z nami dopiero trzeci dzień. Rytm dnia: dwie godziny snu, dwie godziny zabawy ma jak u prawdziwego niemowlaka.
I taka moja myśl na marginesie: jak kobieta po 40-tce ma ciśnienie na dziecko, niech najpierw weźmie małego psa i przetestuje nieprzespane noce:)