Mela ma dopiero 2,5 miesiąca, z nami jest drugi tydzień, a jej ciekawość świata jest jak u rocznego dziecka. Dużo śpi w ciągu dnia i noc też przesypia pięknie. A spać można wszędzie:

Mela naśladuje Froda we wszystkim, więc naprawdę szybko się uczy. On miał pięć miesięcy i bał się schodów, a ona już za nim wbiega, tyle że jej nie wolno. Jest za mała, mogłaby spaść i zrobić sobie krzywdę. Więc – schody zastawione. 

Zmywarka – tyle zapachów, smaków do wylizania. Ale trzeba uważać, bo można jej przytrzasnąć łapkę. 

Mela znika – gdzie jest Mela? Nikt nie wie. Nie ma jej pod kanapą, w domu cisza, nienormalne, czyli coś broi. Dłuższe poszukiwanie i znajdujemy ją w kotłowni, gdzie wsunęła się niepostrzeżenie, gdy ktoś coś brał. Lubi tez chować się pod kanapami, na razie się mieści:) 

Zabawki – Frodo ma swoje misie i warczy, gdy Mela próbuje je zabierać. Jak mała mu dokucza, również jej się dostaje. Muszą wypracować swoją równowagę, widzę jednak światełko w tunelu. Śpią już bliżej siebie i razem czekają pod schodami i przy drzwiach. Naprawę, śmiesznie to wygląda. 

Za szybko zmieniłam jej karmę, więc już w drugi weekend jak u nas była – wymioty. Wszystkie blogi i szczeniakowe poradniki jasno mówią: od razu do weterynarza. Skończyło się kroplówką, dietą do wieczora i strachem. A i poszło 180 zł. 

Nowa karma JohnDog smakuje jej jednak dużo bardziej od Brit,  którą musiałam zalewać wodą żeby zmiękła  i dokładać pasztecik, żeby łaskawie zjadła. Tutaj kuleczki są mniejsze i łatwiej jej gryźć, niestety są chyba bardzo smaczne, bo się o nią dopomina (to nie jest sponsorowany komentarz!). 

Mela jest jeszcze za mała na spacery po ulicy – tego nie przemyślałam biorąc do domu 8 tygodniowego szczeniaka. To jest tak – jeszcze tydzień miała do drugiego szczepienia, więc musiała być w domu, maksymalnie na podwórku, ale dopilnowana, żeby nie buszowała w trawie, w tujach itp. Trzecie szczepienie będzie dopiero 3 tygodnie po drugim, czyli 14 listopada.I dopiero dwa tygodnie po trzecim szczepieniu pies ma dość odporności, żeby z nim normalnie wyjść na ulicę. Maksymalnie mogę ją wziąć do rodziców do ogródka, bo jest znany, bezpieczny itd. Gdzie tu słynna socjalizacja? Na dodatek już jest zimno, więc trzeba uważać, żeby się nie przeziębiła, dostała więc sweterek. Jest też za mała, żeby zostawić ją samą w domu na kilka godzin, więc się z mężem zmieniamy w ciągu dnia………. Czas jednak leci nieubłaganie szybko, więc pocieszam się, że jakoś dotrwamy do końca listopada, może po drodze przyzwyczai się zostawać sama na kilka godzin w pokoju (tylko musimy pochować wszystkie kable). 

Mela to takie urozmaicenie dla nas wszystkich, już nam było trochę pusto, trochę nudno, trochę za spokojnie. 

Mamy teraz w rodzinie cztery psy: my dwa westy, rodzice 6-letniego Pappilona Apollo i siostra 1,5 roczną Amber, skrzyżowanie goldena z berneńczykiem, drugie imię Tornado… Naprawdę jest to adekwatne. Będzie wesoło jak wiosną wypuścimy je wszystkie na ogródek. 

Oczywiście tak jak dla niemowlaka, tak dla szczeniaka kupuje się wszystko! Niektóre zakupy okazały się nietrafione, jak na przykład mały podkład i maty do sikania. Lepiej sprawdzają się maty SEMI 60×90 dla obłożnie chorych dorosłych, opakowanie 50 sztuk w aptece kosztuje 50 zł i psiak łatwo w nie trafia i szybko się uczy. 

Przysmaki – ponoć najlepszy sposób na szybkie trenowanie psa. Pod warunkiem jednak, że to jest jeden pies na raz! W innym przypadku kończy się tym, że dwa westy skaczą mi dookoła nóg domagając się – za nic – kolejnego kąska. Pozostają mi pochwały: brawo Mela i dobry pies. Poza tym – zamiast tych snaków lepiej nagradzać karmą. Snaki mają inny skład i rzyganie po nich gwarantowane. Tak samo pasty do konga. Nie można ich nadużywać. Ale trzeba przyznać, że to akurat jest dobry wynalazek, pies na jakiś czas zajmuje się zabawką i uspokaja. 

Zabawki – warto zainwestować w dobre szarpaki, gryzaki i gumowe stworki. Piłki tez się przydają. Warto jednak chować wszystko w jedno miejsce, np. otwarty koszyk – Mela i Frodo podchodzą i wybierają czym się chcą pobawić. Niestety, nie potrafią odnosić zabawek na miejsce, po jakimś czasie cała kolekcja jest na dywanie. 

Dywan – lada dzień oddam go do prania…parę razy posłużył w wiadomym celu.

Torba transportowa służy  w domu jako miejsce, gdzie czasem trzeba Melę zamykać jak jest okrutnie rozsierdzona zabawą i nie może się uspokoić i gryzie nam nogawki. Dosłownie chwila wystarcza, żeby się opanowała i zajęła misiem albo kongiem. 

Siedzisko samochodowe przydało się już kilka razy, w drodze do weterynarza i z powrotem głównie, Mela od razu w nim zasypia i jest bezpiecznie przypięta pasem. Nie wiem, czy zmieści się w nim już dorosły 8-kg west. Mela ma na razie jakieś 2,5 kilo, więc jest idealne. 

Nowy pies zmienia energię w domu, mimo całego zamieszania uważam, że to była dobra decyzja. Dawno się tyle nie śmiałam. 

Oczywiście życie nie kręci się dookoła psów. Są dodatkiem do normalnego dnia pracy, a wiadomo, że dzieje się dużo, rząd funduje dużo zmian w przepisach, jest sezon w branży budowlanej. Młodszy syn szykuje się do matury, chodzi na treningi, miał usuwaną drugą ósemkę, bo ma mieć aparat na zęby. Starszy w Danii ma swoje życie na studiach, dostał pracę. W domu pod Suwałkami zaczęliśmy remont generalny. 

Trochę uśmiechu w tym wszystkim się przyda.