15 lutego, dzień przed lotem powrotnym do Warszawy, pojechaliśmy na wycieczkę na Gozo z biurem Polka na Malcie. „Wszyscy” mówili, że wyspę Gozo trzeba zobaczyć, jednak w moim subiektywnym odczuciu nie było to konieczne i niezbędne.
https://maltatravelguide.pl/gozo-wycieczka-po-polsku/ – według ich opisu: „To tutaj według mitologii greckiej mieszkała nimfa Kalipso, gdzie kiedyś znajdowała się grota Kalipso, w której według tradycje nimfa Kalipso miała więzić przez 7 lat Odyseusza wracającego z wojny trojańskiej, gdy jego okręty rozbiły się o nadmorskie skały. Do dzisiejszego dnia jest tu cicho, spokojnie, istna sielanka, jak w mitycznych czasach. Nie ma tu głośnych klubów, nikt się nigdzie nie śpieszy, ale na przybywających na wyspę turystów czeka również kilka cennych zabytków i liczne cuda przyrody”.
Busik odebrał nas spod hotelu w Sliemie, potem kolejnych kilka osób z następnych punktów. Pojechaliśmy do portu w Cirkewwa, a stamtąd promem 30 minut na Gozo. Tam odebrał nas większy bus, czy wręcz autokar i zaczęliśmy objazd wyspy.
Z pierwszego punktu widokowego podziwialiśmy Wyspę Komino, Kominotto i Błękitną Lagunę, obok której przepływaliśmy promem z Malty.
Wioska Marsalforn – uznawaną za najpopularniejszy kurort na Gozo, charakterystyczne dla tej miejscowości są saliny, które świadczą o bogatej tradycji pozyskiwania soli z wody morskiej na tych terenach.
Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Ta Pinu – jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych, w którym modlił się święty Jan Paweł II.
Dwejra bay – skalista zatoka, w której znajdowało się kiedyś słynne lazurowe okno, oraz zobaczymy Inland Sea, Fungus Rock i Blue Hole. Tutaj usiedliśmy tylko coś zjeść w jakiejś przyczepie, kilka osób popłynęło na mini rejs mini łódką. Miejsce, które nie zachęciło do podziwiania.
Wieś Xlendi z piękną promenadą nad morzem. Roztacza się tu piękny widok na pobliskie klify.
Backstage…., czyli wszechobecne budowy, kontenery na gruz, dźwigi…
Na koniec dnia pojechaliśmy do miasteczka Victoria, które jest stolicą wyspy Gozo (dawniej nazywało się Rabat do 1987 roku). Twierdza Cytadela góruje nad miastem, a z jej najwyższego punktu można podziwiać widok na całą wyspę. W średniowieczu służyć miała okolicznej ludności jako schronienie przed piratami, którzy przybywali na Maltę po niewolników i swego czasu byli ogromnym zagrożeniem dla mieszkańców. W XVI wieku Cytadela została przebudowała przez Zakon Maltański i umocniona. Na terenie cytadeli mieszka dziś tylko jedna rodzina, całość jest jak jedno wielkie muzeum a uliczki i piękna barokowa katedra robią ogromne wrażenie.
Tego dnia naszym przewodnikiem był Polak, który miał dużą wiedzę o wyspie i codziennym życiu Maltańczyków. Odpowiadał na wiele różnych pytań, np. o podatki czy zarobki. Potwierdził, że rząd mocno dba o swoich mieszkańców, wśród których jest dużo osób niepełnosprawnych. Maltańczycy przez lata zawierali związki małżeńskie w ramach bliskiej rodziny, a wszyscy wiedzą, jak fatalny ma to wpływ na geny. Opowiadał też, że Maltańczycy nie przepadają za Włochami, z powodu tego, że bombardowali ich wyspę podczas II wojny światowej.
Podsumowując – na Gozo wystarczy przyjechać raz, więcej nie ma mowy, jak dla mnie strata czasu i pieniędzy.
Pozostałe wpisy z wyjazdu na Maltę: Malta 2023 blog